Paletki Quattro

/
12 Comments
Przyjęło się, że głównym punktem moich wpisów są makijaże, a recenzja to dodatek. Dziś zwyczaj ulega obróceniu, bowiem chciałabym Wam przedstawić serię sześciu paletek Pierre Rene o nazwie Quattro. Jednak nim przejdziemy do sedna, by tradycji stało się zadość, najpierw makijaż. Taka prosta propozycja makeupu wieczorowego (no wreszcie bez złota ^^), w chłodniejszej tonacji.






Kosmetyki: cienie Pierre Rene Quattro (Grey Harmony), eyeliner Pierre Rene Hi-Tech, kajal Hashmi, biała kredka IsaDora Inliner Kajal, rzęsy Essence, mascara Pierre Rene Hi-Tech, bronzer W7 Honolulu, szminka Pierre Rene Hydra Elegance (08 - Nude Velvet)




To teraz przejdę do paletek. Marka Pierre Rene wypuściła serię o nazwie Quattro, w której skład wchodzi sześć kompletów cieni po cztery sztuki w każdym. Kolorystyka spokojna oraz bardzo klasyczna: brązy, szarości, granaty i tym podobne. Paletki różnią się między sobą - nie został zachowany schemat i panuje nieregularność w kwestii wykończeń. Są zestawy zawierające same błyszczące cienie, są pół na pół z matami, są z jednym matem, itd. Podobnie różnie ma się sprawa z pigmentacją - jedne charakteryzują się lepszą, drugie słabszą. Wszystkie dostępne warianty posiadają również cechy wspólne. W niemal każdej znajduje się jakiś białawy cień, który sprawdzi się w roli rozświetlacza. Dla paletek Quattro zaprojektowano ładne opakowania, niewielkie, wygodne, poręczne, solidne. Do każdego dołączona jest pacynka, dla mnie nieergonomiczna ze względu na jej "mikroskopijny" rozmiar. Można by było pomyśleć o jakimś sprytnym schowku od spodu plastikowego pudełeczka, by pojawiła się możliwość ukrycia lepszego aplikatora. Generalnie cienie są z trwałością bardziej skierowane na makijaż dzienny (choć paradoksalnie można z nich wykrzesać propozycję na wieczór, co udało mi się, podtuningowując je kredką ^^), nie rolują się. Lubią się osypywać, niestety, więc trzeba ostrożnie nakładać. Teraz przejdę do omówienia każdej indywidualnie, pokażę, jak prezentuje się pigmentacja pojedynczych cieni.





01 - Elegance: to zestaw szarości zmieszanych z chłodnym fioletem. Bardzo fajna paletka, przemyślana, ponieważ mamy matowy najciemniejszy i jeden jasny cień. Są też dwie perły. Zachowana równowaga = moja aprobata. :-)


02 - Mystic Brown: brązy, beż i coś wpadające w szarość. Niestety, cała mniej lub bardziej połyskuje...




03 - Brownish: bardzo podobna do poprzedniczki. Generalnie różnica np. między najciemniejszymi cieniami dotyczy tonacji, ta z Brownish jest chłodniejsza. Tutaj również na minus wypada brak jakiegokolwiek matu.





04 - Grey Harmony: czerń i srebrzyste szarości. Tutaj też panuje deficyt matu, ale właśnie tą paletką stworzyłam prezentowany na początku wpisu makeup.



05 - Blue Sky: obok Elegance, druga sympatyczna paletka. Są aż trzy maty i jedna perła. Moim ulubieńcem spośród cieni całej serii jest ten ciemny granat - niespotykany, rewelacyjnie się z nim współpracuje.





06 - Greenish: dla mnie ta paletka to najsłabszy punkt. Dwa jasne cienie niby mają inne kolory (biały i zielonkawy), ale na powiece wyglądają tak samo. Cała połyskująca.



Reasumując: jestem osobą, która w makijażu raczej woli, by błyszczące cienie zestawiać z choćby jednym elementem matowym. Brakuje mi w większości paletek przynajmniej tego rozświetlacza w macie. Cóż, mogłabym podebrać zupełnie inny produkt, ale w chwili recenzowania produktu patrzę z punktu kobiety, która nie posiada dwustu cieni, czyli myślę "za większość". Według mnie te paletki mają przede wszystkim wyjść naprzeciw ich potrzebom (dołączona pacynka, klasyczna kolorystyka), by w swojej kosmetyczce posiadały sprawdzony zestaw cieni, dobry na każdą okazję. Cóż, dla mnie nie byłby to rewelacyjny pomysł, by kupować całą połyskującą paletkę. Pomalujemy się perłowymi cieniami na dolnej powiece, na ruchomej części, w załamaniu, rozświetlimy jeszcze wewnętrzny kącik i pod łukiem brwiowym... voila, w efekcie zyskujemy cały obszar oczu w błysku. Owszem, są dwie paletki godne polecenia jako jedyny słuszny set cieni, tylko wielka szkoda, że wszystkie mogę pochwalić. Mając całą gamę z oferty często sięgam po pojedyncze cienie, ponieważ np. wspomniany przy okazji paletki Blue Sky granat naprawdę mnie ujął. Paletki dostać można za ok. 15 zł przy szafach Pierre Rene lub za pośrednictwem ich strony. Nie są to duże pieniądze, nie zgrzeszycie kupując je (ja lubię podbierać pojedyncze cienie do różnych makijaży), ale jeśli ominiecie, też nic złego się nie stanie (bo jakość nie stoi na poziomie urywania tyłka).


You may also like

12 komentarzy:

  1. piękny makijaż! Szkoda tylko, że nie dodałaś zdjęcia z zamkniętą powieką :P
    a paletki mi się podobają, najbardziej 01, 02 i 05 :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolorystyka paletek mnie nie zachwyca... totalnie nie moja bajka

    OdpowiedzUsuń
  3. Makijaż super a palety wydają mi się takie nijakie

    OdpowiedzUsuń
  4. Makijaż śliczny, chociaż ja nie używam szarości, bo zwyczajnie do mnie nie pasują;) palety z brązami mają śliczne kolory:)

    OdpowiedzUsuń
  5. śliczniutki makijaż:) a co do paletek to 2 i 3 mają ładne kolorki:)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja mam jedna ztych paletek ;) pozwol ze sie zainspiruje w takim razie tez tym pieknym makijazem;)

    OdpowiedzUsuń
  7. kupię tą w brązach bo lubię mieć takie maleństwa na wyjazdy :) moja z virtuala prawie się skończyła :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Paletka nr. 2 mi się podoba. a makijaż śliczny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Makijaż piękny:) a paletki też super szczególnie srebrzyste szarości uwielbiam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. piekny makiejaż:)
    co do paletek to mam mieszane uczucia... osobiście o wiele bardziej wolę maty:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam podobne odczucia. Choć spodziewałam się, że będą dużo gorsze.

    OdpowiedzUsuń