Paletka Sleek, Acid (nr 570)

/
3 Comments

No tej pani raczej nikomu nie muszę przedstawiać. ;) Serie paletek Sleek są totalnym hitem tej marki; chyba nie przesadzę, jeśli pokuszę się na stwierdzenie, iż ich cienie to sztandarowy produkt firmy. Dzięki nim, Sleek zaistniał w świadomości wielu klientek (w tym mojej). Zdecydowaną przewagę pośród spotkanych na ich temat opinii, to bardzo pozytywne słowa. Skoro każda szanująca się blogerka posiada choć jedną paletę w swoich zbiorach, toteż nie zwlekałam długo na zakup egzemplarza dla siebie.


Zamówiłam ją w sklepie Cocolita.pl, robiąc większe zakupy i prawdę mówiąc, nie mogłam najbardziej się doczekać z zawartości paczki właśnie paletki. Na znak swojej świeżości i nienaruszalności była zapakowana w ładny kartonik (mam takie zboczenie, że lubię, jak kosmetyki są elegancko pakowane, choć nie wpływa to przecież bezpośrednio na jakość samego produktu... ;-)). Również od razu moje oczko polubiło kasetkę palety. Pierwsze schody pojawiły się przy otwieraniu - wtedy byłam w trakcie kuracji wzmacniającej moje słabe paznokcie - po kilku próbach czułam, że jeśli to otworzę, to połamię szponki. Z pomocą przyszedł mi Mój Ukochany, który w mig wygrał pojedynek z upartym zamknięciem. :-) Do tej pory zatrzask zachowuje się opornie, lecz już zdążyłam wyczytać, że z czasem to się wyrobi. Kiedy dobrałam się do środka, zachwytów nie było końca. Jakie kolory! Paletka na żywo prezentuje się jeszcze atrakcyjniej, niż na zdjęciach. Cienie zabezpieczone zostały folią ochronną. Ponadto kasetka ma zainstalowane dość spore lusterko oraz dołączony dwustronny aplikator (który jak dla mnie jest zbędny). 


Wybrałam paletkę z linii Acid. Wybór nie był trudny, choć Sleek w swojej ofercie ma naprawdę multum kombinacji. Jako, że kocham wesołe, neonowe barwy i otaczam się nimi bez względu na porę roku, to nie mogłam zdecydować inaczej. :-) Poza tym, posiadam paletę z Sephory, mam w niej naprawdę ogromną ilość cieni (ale brakowało mi takich zakreślaczowych odcieni, z powodu tych czterech pozycji w środku ją kupiłam), dlatego chciałam, by raczej kolorki mi się nie dublowały (oczywiście w 100% nie dało się tego uniknąć - zyskałam zapas bieli, czerni, stalowego metallicu i jasnego niebieskiego metallicu ;-)).


W "Acidzie" dominują maty, a tylko trzy spośród dwunastki to cienie metaliczne. Za jedną z głównych zalet palet Sleek zazwyczaj podaje się ich wysoki stopień napigmentowania. Według mnie można tak powiedzieć o tych błyszczących kolorkach - naprawdę, trzeba umiejętnie się z nimi obchodzić, by nie zrobić sobie krzywdy ;-). Natomiast zawiodłam się na matach nieco. Dla uzyskania prawdziwie neonowych powiek, muszę trochę namachać się pędzlem. Inaczej efekt będzie tani w dosłownym znaczeniu, bo pełen prześwitów i braku wyrazistości koloru. Na powyższym zdjęciu cienie nałożone są na skórę bez jakiejkolwiek bazy, dzięki podkładowi trochę zyskują na nasyceniu barwy. Wspomnę jeszcze, że cienie lubią się troszkę osypywać, ale u mnie to nie wpływa na postrzeganie produktu w negatywnym świetle. Z kolei niektóre blogerki wymieniają ten fakt jako wadę.

Pomimo lekkiego zawodu na punkcie pigmentacji, nie mówię tym paletkom "nie". Sądzę, że czasem dla wyjątkowego kolorku można poszaleć z pędzelkiem trochę dłużej, a nigdy wcześniej nie spotkałam się z takimi idealnymi neonami wśród cieni. Myślę, że z chęcią będę w przyszłości nabywała następne paletki, ponieważ w ostatecznym rozrachunku wzbudziły we mnie dużo pozytywnych emocji.

Wielka szkoda, że jeszcze nie mamy w Polsce możliwości kupowania sleekowskich wyrobów stacjonarnie (żywię nadzieję, że z powodu niegasnącej popularności paletek, nareszcie zostaną wprowadzone do drogerii... ^^). Należę do tych, co preferowałyby dotknąć, przetestować w sklepie. Jednak jeśli chodzi o kupno przez Internet, to praktycznie wszędzie je dorwiemy, już samo Allegro pełne jest ofert sprzedaży.

Dzisiaj popełniłam grzech kosmetycznej rozpusty i rozpasania w drogerii, dlatego już mam dla Was w planie szereg swatchy i recenzji. :-)


You may also like

3 komentarze:

  1. ja mam 3 palety sleek i je bardzo lubię ;) wystarczy nakładać cienie na bazę i kolory są bardziej intensywne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie używam bazy, robię to na dobrze kryjący podkład z Revlona. Z wszystkimi cieniami tak postępowałam zawsze i było dobrze. Tu też nie jest źle, po prostu uzyskanie mocnego neonu na powiekach zajmuje trochę więcej czasu. W zasadzie to nic straconego, bo neonowych powiek nie robię rano jako szybki make up (np. do szkoły), więc taki kolorowy makijaż mogę wykonywać bez pośpiechu. :-)

      Usuń