Makeup Geek Sparklers - swatche, zdjęcia | GLAMDIVA

/
5 Comments

Makeup Geek nie zwalnia tempa! Po udanych nowych seriach cieni, postanowili wykorzystać tendencje sylwestrowo-karnawałowe, włączając w ofertę marki serię brokatowych pyłków. W skład kolekcji wchodzi 16 wariantów, z których dziesiątkę chciałabym Wam zaprezentować.

Dla mnie, prawdziwej sroczki na błyskotki, seria Sparklers była bardzo wyczekiwana od kilku miesięcy, gdy tylko ujrzałam pierwsze przesłanki na social media firmy. Co prawda na zdjęciach makijaży jeszcze nie robiły na mnie spektakularnego wrażenia (pewnie dlatego, że nie mogłam się oku przyjrzeć z bliska), ale liczyłam w duchu, że będzie to coś więcej, niż zwykłe brokaty jakich pełno za grosze wśród ozdób do paznokci.


To, co zobaczyłam na żywo, przeszło moje najśmielsze oczekiwania (hmmm... i w tej chwili wyjdę na osobę, która zachwyca się zupełnie wszystkim, co wyjdzie spod szyldu Makeup Geek, ale co w tym złego, skoro firma naprawdę raczy nas samymi ciekawostkami? :-))! Sparklers można podzielić na dwie grupy - bardziej wilgotnawych, zbitych skupisk drobinek, które mają w sobie coś z pięknych, wielowymiarowych pigmentów oraz naprawdę mocno zmielonych drobinek brokatu (tak mały, niestandardowy rozmiar glitterów nie jest najłatwiej dostępny; dotychczas w mojej kolekcji trafiły się tego typu tylko z Lit Cosmetics i Inglota). Pyłki są bardzo lotne, więc należy je przytwierdzić do skóry powiek czymś wilgotnym. Duraline czy jakiś żel dedykowany brokatom wobec tego jest niezbędny.

Nie omieszkam przyczepić się natomiast do jednej rzeczy - i sądzę, że każdy, kto będzie miał do czynienia ze Sparklers, przyzna mi rację. Chodzi o brak sitka, przez co piękny pyłek przy każdym odkręceniu rozsypuje się wokół... Ponoć firma Makeup Geek już poprawia to niedociągnięcie - jeśli to prawda, to w takim razie klienci ich sklepu będą mogli być w pełni zadowoleni z zakupu brokatów Sparklers. Dobra, czas na bliższe zapoznanie się z każdym z dziesięciu posiadanych przeze mnie pyłków.

To niesamowita biel, która poblaskuje na różowo i złotawo. Myślę, że jej zastosowanie nie ograniczy się na czas karnawału, bowiem pyłek śmiało nadaje się do makijaży ślubnych. Cienka warstewka lekko prześwituje, co daje nieskończoną liczbę możliwości - od nas zależy, co położymy pod spód i tym samym jaki efekt uzyskamy.

Wygląda niepozornie, ale w sztucznym świetle pokazuje swoje roziskrzone oblicze (niestety za dnia tego nie zobaczycie)! Halo skrywa w sobie całe mnóstwo różowych drobinek.

Przybrudzony róż, z dość sporą ilością szarości, w którym gdzieniegdzie przypałętały się niebieskie drobinki. Całość wygląda oszałamiająco! Jeden z moich faworytów.

Wielokolorowy brokat przypominający folię holograficzną. Drobniej zmielona wersja słynnego brokatu nr 59 od Inglot.

Jak widać, mocno rozdrobnione złotko.

Jasnomiedziany brokat o niewielkim rozmiarze.

Absolutnie mój faworyt! W tej mieszance, w której dominuje miedź, można dostrzec też feerię złotych, fioletowych i różowych drobinek. Obłęd! Tak bardzo jestem zakochana w Satellite, aż zagrał główną rolę w moim makijażu na bal sylwestrowy. :-)

Kolejny robiący wrażenie wariant z kolekcji Sparklers. Zodiac to przede wszystkim cudowny fiolet, który został wzbogacony różowymi drobinkami. Można się za niego pokroić... ;-)

Ciemny fiolet o mikroskopijnej wielkości drobinek.

Jako, że jestem fanką szmaragdowej zieleni, z radością przywitałam ten brokatowy pyłek w mojej kolekcji.

Żeby nieco lepiej pokazać Wam piękno i cudowność nowości od Makeup Geek, nakręciłam w tym celu filmik ze swatchami. Zapraszam na niego na mój Instagram lub Facebook. Zobaczcie i zachwyćcie się tak jak ja (choć żadna kamera nie odda tego, co widać na żywo)!

Oprócz możliwości kupna pojedynczych kolorków, firma przygotowała gotowy set dziesięciu Sparklers, który kosztuje $75. Takie rozwiązanie pozwala zaoszczędzić nieco gotówki, ponieważ kupując te same brokaty pojedynczo, trzeba przeznaczyć $100.



You may also like

5 komentarzy: