Gdzieśtam kiedyś wpadła mi w oko informacja, że portal fleszstyle.pl organizuje konkurs makijażowy z nagrodami w postaci książek ich nadwornej makijażystki, czyli niesamowitej KatOsu. Później wiadomość mi umknęła, na szczęście w ostatniej chwili sobie o przedsięwzięciu przypomniałam. Zadanie polegało na przygotowaniu dowolnego, ulubionego, autorskiego makijażu. Osobiście chętnie piszę się na taki freestyle. :-) Od razu wiedziałam, że będzie kolorowo, ponieważ kocham łączyć kilka pięknych barw naraz, nie tylko w makeupie zresztą, ale także w stroju. Postanowiłam pogodzić moich parę słabości, czyli oprócz obecności nagromadzonych kilku odcieni, nie zapominam o uwielbianym złocie, chciałam do takiej mieszanki jeszcze coś dołożyć z makijażu arabskiego, tak szczerze i wiernie wielbionego przeze mnie. Dlatego pojawiły się eksperymenty z eyelinerkiem.
Kosmetyki: cienie z palety Sephora, cienie z palety Sleek Snapshots, cień Inglot Sprint Super Star (90), eyeliner Golden Rose, rzęsy Donegal, kajal Hasmi, mascara Classics, bronzer W7 Honolulu, pomadka z palety Sephora
Ostatnio obyło się bezrecenzyjnie, ale jako, że mam sporo kosmetyków do przedstawienia Wam, chciałabym jak najczęściej pisać swoje odczucia odnośnie używanych produktów. Dlatego dziś pod lupę biorę od jakiegoś czasu stosowany przeze mnie kajal.
Kajal - choć dla wielu osób to tajemnicze słowo, jak zaobserowałam - to rodzaj tradycyjnej arabskiej kredki do makijażu oka. Kosmetyk ten (zresztą jak "nasz" eyeliner) występuje w różnych formach. Ja postawiłam na kajal w sztyfcie i to mój pierwszy tego typu produkt. Opakowanie trafiło mi się niebieskie, ale występuje także w wersji czerwonej (sprzedawca wysyłał losowo, lecz kolor nie ma znaczenia w kwestii zawartości). Z zewnątrz brakuje podstawowych informacji wymaganych u nas (typu skład, producent, etc.), jedynie widnieje napis "Hashmi Kajal".
Kredka została przytwierdzona do fragmentu plastiku, jednak póki co, nie złamała mi się, spokojnie ją użytkuję. Mimo to przypuszczam, że nie zniosłaby wyjątkowo niedelikatnego traktowania. Kajale budzą troszkę kontrowersji. Specyfik ten - jak głosi wiele źródeł - ma wybielać białka, poprzez zamknięcie naczyń krwionośnych w oku, dzięki czemu tęczówka zyskuje na wyrazistości. Brzmi super, tylko szkoda, że do dziś w wielu arabskich kredkach znajduje się w składzie bardzo szkodliwy ołów! Jeśli chodzi o Hashmi, ich kajale są łatwo dostępne w sklepach internetowych, produkują masowo, więc w ich wyrobach zabronione jest używanie tego złego dla organizmu pierwiastka. Według tradycji, kajal ma powstać w wynik odpowiedniej mieszanki ziół, działającej nie tylko dla urody, ale też zdrowia naszych oczu. Wyjąwszy niepokojące wiadomości, mnie ta niepozornie wyglądająca kredka zachwyciła. Trochę nie odpowiada mi jej zapach, ale suma sumarum nie jest tam jakiś nachalny - da się przeżyć. Za to możliwości, jakie daje produkt Hashmi są nieocenione i przez mnóstwo innych kredek niedoścignione! Doskonała pigmentacja - tak, tak, smolista czerń! Rozcieranie jej to czysta przyjemność, więc mam do czynienia z idealną bazą pod smokey. Kajal chętnie i bez zarzutu współpracuje, można stosować nie tylko na powiekę ruchomą, ale też na linię wodną i tutaj swoją trwałością pobija nawet wodoodporne żelowe eyelinery, o zwykłych kredkach już nie wspomnę. Trzyma się swojego miejsca kilka godzin - niestraszne jej nawet szalone tańce. ;-)
Kajal w Polsce kupicie najprościej za pośrednictwem Internetu. Kosztuje śmieszne pieniądze, przy czym służy długo. Za piątaka warto zdobyć taką kredkę. Jeśli skończę sztyfcik, to na pewno nabędę jego braciszka w formie pasty. Ponoć daje jeszcze lepsze rezultaty...
Chyba bym się trochę bała używać takiego kajala. A makijaż jak zawsze świetny :)
OdpowiedzUsuńkochana piękny makijaż :)
OdpowiedzUsuńwiem ze o tym wiesz ale masz ogromn talent;]
OdpowiedzUsuńPiękny makijaż, oko na Maroko :)
OdpowiedzUsuńmakijaz bardzo ladny a kredka ciekawa:)
OdpowiedzUsuńobserwuje i zapraszam do siebie:)
Świetny makijaż powodzenia ;)
OdpowiedzUsuńOdważne połączenie kolorów:) O widzisz, nawet nie wiedziałam, że to co znam pod nazwą "kredka arabska" oficjalnie nazywa się Kajal:)Nabyłam kiedyś takiego cudaka na allegro, ale się lekko roztopił i złamał. Drugiego nawet nie zamawiałam.
OdpowiedzUsuńmakijaz bardzo ładny ;) a tego kajalu bałabym się stosować;x
OdpowiedzUsuńpięknie :D wyglądasz genialnie w tym makijażu
OdpowiedzUsuńa na kajal sama mam ochotę :) ale w proszku ? mnie ciekawi
Piękności! Rzeczywiście jest coś w nim ze stylu bollywood :D
OdpowiedzUsuńCo do tego ołowiu to jakieś dwa lata temu wtrąciła się w to Ameryka i produkty tego typu jak khol, kajal już go nie zawierają :) trzeba tylko patrzeć na datę produkcji
OdpowiedzUsuńWłaśnie mi przypomniałaś że chciałam wypróbować oryginalny kajal ja chyba kupię taki jaki Alina polecała w proszku;)
OdpowiedzUsuńŚliczny makijaż!Pięknie Ci w nim!:)Powodzenia w konkursie!:)
OdpowiedzUsuńświetny makijaż, bardzo ci pasuje:) powodzenia:)
OdpowiedzUsuńKochana, masz zabójcze oczy ♥
OdpowiedzUsuńTakie kolorowe, oryginalne :D
Obserwuję! Zapraszam również do obserwowania mojego bloga, będzie mi bardzo miło jeśli dołączysz do grona moich obserwatorów :)