Firmę ZOEVA można niewątpliwie określić jako jeden z największych hitów kosmetycznych ostatnich sezonów. Każda linia pędzli schodzi jak na pniu, podobnie rzecz ma się z paletami cieni. Od 11 stycznia będziemy mogły nabyć nową kolekcję Spectrum Collection, która tym razem jest bardziej rozbudowana: w jej skład wchodzą pędzle, trzy palety cieni do powiek i trzy palety róży do policzków.
Niestety póki co pędzli nie posiadam, ale chciałam się z Wami podzielić moimi odczuciami na temat palet
Cool Spectrum i
Pink Spectrum. Otrzymałam je tuż przed świętami od firmy, od tamtej pory namiętnie je magluję, zatem jestem w stanie szczerze i merytorycznie o nich się wyrazić.
Mimo, że opakowania wyglądają się
elegancko, to jednak przykra sprawa z ciągłym
odbijaniem się palców na matowej, gumowanej powierzchni. Taka uroda tej serii i trzeba będzie często palety przecierać, by prezentowały się czysto i schludnie. Poza tym opakowania cechuje
solidność (wykonane z mocniejszej tektury) i fakt, że
nie zajmują dużo miejsca.
Najpierw przejdę do palety cieni Cool Spectrum (SWATCHE NA
INSTAGRAM |
FACEBOOK). Prawdę mówiąc jak patrzę na zdjęcia całej kolekcji, ten wariant
podoba mi się najmniej. Jednak jestem fanką cieplejszych barw, a srebra i szarości to kolory, po które zdecydowanie najrzadziej sięgam w makijażu.
Patrząc na tych piętnaście cieni,
część bardzo mi się podoba i dzięki temu ciągle sięgam do Cool Spectrum, a część kolorów pewnie będzie traktowana przeze mnie po macoszemu. Na pewno ciągle
zużywam cienie neutralne - czerń, brąz, beż, biel.
Podobają mi się też fiolety i sosnowe zielenie. Natomiast nie należę do fanek wszelkich cieni ze srebrnym podbiciem - a takie tu właśnie są brązy czy róż.
Cienie oceniam jako dobrze
napigmentowane i łatwe we współpracy. Nie osypują się (z wyjątkiem złota, które kruszy się zapewne z powodu zawartości większych drobinek brokatu). Po całym dniu noszenia na oku
nie tracą na intensywności i nie rolują się.
Zawsze doceniam przemyślany dobór kolorów i wykończeń, tak też jest tym razem. To co jest potrzebne
w macie do wykonania ładnego makijażu oka znajduje się w tym zestawie, a nie zabraknie też czegoś na urozmaicenie - są więc cienie
perłowe i satynowe, ba, nawet znalazł się jeden cień
duochrome!
Przejdę teraz do Pink Spectrum (SWATCHE NA
INSTAGRAM |
FACEBOOK). W środku skrywa
cztery kolory różowych róży w
cieplejszych i chłodniejszych odcieniach. Dla każdego coś miłego. :-) W obrębie jednej palety można wybierać między
intensywnym, cukierkowym wariantem, a
delikatnym, idealnym dla bladych cer efektem. Jeden kolor został wzbogacony o
subtelną drobinkę, tworząc ostatecznie
satynowe wykończenie.
Natomiast reszta to maty.
Kolory są tak bardzo
uniwersalne i pasują do większości cer, dlatego myślę, że to będzie moja obowiązkowa paleta róży w kufrze. Mając taki set pod ręką, szybko dobiorę odpowiednią barwę na policzki klientki. Oczywiście
nie tylko wizażystom polecam takie rozwiązanie - te z Was, które po prostu lubią różnorodnie dobierać sobie makijaż, mogą zwrócić na nią uwagę.
Róże mają
aksamitną, delikatną konsystencję. Nakładają się równomiernie,
nie tworząc nieestetycznych plam i smug. Tak jak cieniom, długie godziny na twarzy im niestraszne -
po 12 godzinach policzki nadal są podkreślone.
Za cztery dni Spectrum Collection zawita do sprzedaży, wówczas będzie wiadomo, w jakiej cenie będą poszczególne produkty (w tej chwili nie posiadam konkretnych informacji). Jestem przekonana, że nowości spotkają się z ciepłym przyjęciem wśród fanek makijażu. Zwłaszcza, że zapanowała większa różnorodność i każdy może dobrać jakąś kombinację dla siebie.