Kosmetyki: cienie Makeup Geek (Sea Mist, Ocean Breeze, Mango Tango, Poolside), pigment Makeup Geek (Insomnia), paletka Pierre Rene Quattro (Blue Sky), cienie Inglot Freedom System (353, 337), kajal Hashmi, mascara Classics Lash Plumper Mascara, rzęsy Essence, eyeliner Maybelline Eyestudio Lasting Drama (Intense Black), kredka Pierre Rene Eye Matic (02), bronzer W7 Honolulu, konturówka Maybelline Color Sensational (132 - Sweet Pink), pomadka z palety Sephora
Jak na wstępie już powiedziałam, jakiś czas temu do mojej - bądź co bądź - dość licznej kolekcji cieni do powiek trafiły prawdziwe perełki firmy Makeup Geek.
Zdobycie ich kojarzyło mi się z takim ogromnym wyróżnieniem. No wiem, zawsze można kupić, ale pozyskanie ich w ten sposób wiąże się ze sprowadzaniem zza oceanu. :-) Polskie blogerki zazwyczaj je otrzymywały w ramach uznania za ich makijażowe dzieła. Pewnego pięknego dnia i mnie dostrzeżono. Z intencją dalszego rozwoju mogłam sobie wybrać sama odcienie.
Ponieważ - tak jak wspomniałam - posiadam od groma (i jeszcze troszkę) cieni do powiek w moich zbiorach, przekopałam więc ogromne ilości dostępnych w sieci swatchy, żeby podjąć dobrą decyzję odnośnie tych czternastu eyeshadows. Nie było łatwo, ostatecznie postawiłam na kolorowe cienie, raczej rezygnując z neutralnych brązów i szarości - a bo ten ma złotą drobinkę w sobie, a tamten cudowną, niespotykaną barwę, itd. :-)
Nie mogłam doczekać się, aż przybędzie do mnie paczka. Ku mojej uciesze nie musiałam tak znów długo na nią oczekiwać, ponieważ dokładnie po upływie siedmiu dni trzymałam ją w łapkach. Zawartość przesyłki pokochałam od pierwszego wejrzenia. Zachwyciły mnie rewelacyjne kolory cieni, takie unikatowe - ciężko mi znaleźć ich odpowiedniki spośród mojej kolekcji!
Miłość do nich zwiększyła się podczas pierwszego dotyku... ;-) Są rewelacyjnie napigmentowane! Cudowny kolor daje się uzyskać nawet bez użycia bazy (czego dowody poniżej). Nie pozostało mi nic innego, jak sprawdzić je w makijażu.
Na zdjęciu prezentuję właśnie ich pigmentację taką, jaka jest - bez tuningu w postaci bazy. Jak widać, nawet jasne kolory wyglądają świetnie. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że to są jedne z najlepszych cieni, jakie stosowałam i posiadam. Nie zawodzą zarówno błyskotki, jak i maty. Cena również przystępna (sam wkład to wydatek rzędu prawie sześciu dolarów, natomiast za cień z kasetką płacimy około ośmiu), jedynym ich minusem pozostaje więc konieczność zamawiania ich ze Stanów.
makijaż jak zawsze perfect! a ile piękności :D zazdroszczę ;)
OdpowiedzUsuńNo śliczna jesteś jak zawsze:**
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię na rozdanie,w którym możesz wygrać kosmetyki max factor;)
http://zakochanawkolorkach.blogspot.com/2013/12/rozdanierozpocznij-nowy-rok-z-max-factor.html
Makijaż przepiękny a cieni zazdroszczę ;) są cudowne !
OdpowiedzUsuńGratuluję współpracy, cienie super a makijaż rewelacja :)
OdpowiedzUsuńAle Ci zazdroszczę tych cieni... :* Piękne są. Super makijaż! :)
OdpowiedzUsuńMakijaż śliczny a cienie mają cudowne kolory i pigmentację :)
OdpowiedzUsuńPiękny makijaż i cudowne cienie! Super :)
OdpowiedzUsuńCienie na oku wyglądają bosko!śliczny make up, gratuluję tych cieni :)
OdpowiedzUsuńpiękne Ci w tej odsłonie :)
OdpowiedzUsuńSuper turkusik :) Pasuje do Ciebie :)
OdpowiedzUsuńair jordan uk
OdpowiedzUsuńnba jerseys
michael kors handbags
tennessee titans jersey
michael kors handbags clearance
under armour shoes
boston celtics jersey
basketball shoes
michael kors handbags sale
nike air max 90